wtorek, 3 grudnia 2013

O tym jak to jest być ćmą, przyciąganą przez światło

Jedno z piękniejszych wydarzeń jakie widziałam.
Wybaczcie, że tylko jedno zdjęcie, ale internet nie sługa.
Dzisiaj coś dla wszystkich, którym moja biedna Dolly zniszczyła poczucie smaku i estetyki. W miniony weekend miało miejsce niezwykle podniosłe wydarzenie (pytanie od tłumacza, z czego to cytat?), mianowiecie carol service (jakiś miesiąc temu An powiedziała mi, że było to jedno z najpiękniejszych wydarzeń w jakich brała udział w EC. I znowu miała racje, zupełnie jak z syropem!). Jak już Wam wspominałam, jako muzyczny geniusz i gorliwie praktykujący chrześcijanin, jestem w chórze kościelnym i miałam przyjemność śpiewać na nabożeństwach. Dlaczego liczba mnoga? Ponieważ impreza cieszy się taką popularnością, że jest rozbita na trzy wieczory. Szczerze powiedziawszy nie jestem pewna, czy ci wszyscy krewi i znajomi (a to jaka książka?) przychodzą by usłyszeć nasz śpiew czy raczej dlatego, że po mszy jest bardzo sympatyczny afterek z grzanym winem i minced pies (małe babeczki z ciasta maślanego, nadziewane bardzo słodkim farszem z suszonych owoców, kandyzowanej pomarańczy i miodu. Kocham.). Tak czy inaczej, gdy cała gawiedź się już zjechała, światło w kaplicy zostało zgaszone, a ławki roświetlono setkami świec. Cały czas nie moge zrozumieć, jak to możliwe, że alarm przeciwpożarowy nie oszalał. My, jako chór, przebrani za stado czerwonych kapturków, wmaszrowaliśmy w uroczystej procesji zaraz za krzyżem. Śpiewaliśmy typowe angielskie pieśni bożonarodzeniowe, takie jak “Sussex Carol”, “Ding Dong Merily on High”, “Torches” czy moją zmorę - “In the bleak midwinter”. No i nie chwaląc się byliśmy zajebiści. Miałam super zabawę, nawet podczas trzeciego występu (w sumie nie pamiętam, żeby kiedykolwiek mi się tak msza podobała) i naprawdę poprawiłam swój głos. A przynajmniej mam taką nadzieję;)

Mam mnóstwo rzeczy do opisania, ale muszę Wam dawkować, bo niestety w piątek wyjeżdżam i przez cały miesiąc nie będę miała nic nowego, tak więc robię sobie zimowe zapasy tematów!

1 komentarz:

  1. Pierwszej książki nie kojarzę, a co do drugiej... Wszyscy krewni-i-znajomi Królika ze Stumilowego Lasu?

    OdpowiedzUsuń