środa, 15 stycznia 2014

Zasada zysków i... zysków!

Mam nadzieję, że z mojej pisaniny wyłania Wam się obraz (może trochę chaotyczny) mojej szkoły tak, jak ja ją widzę. To znaczy miejsca fantastycznego, w którym zawsze coś się dzieje, ale z drugiej strony można też odpocząć i normalnie żyć. Postanowiłam jednak, w odpowiedzi na jeden z komentarzy, napisać zwięzłego posta, dlaczego warto dać się ponieść życiu i zamieszkać w takim miejscu.

Dlaczego angielska szkoła z internatem?


  • Język, język i jeszcze raz język! Żadne lekcje nie są w stanie zastąpić codziennego obcowania z angielskim, który wchodzi do głowy dosłownie wszystkimi otworami. Masz obawy, że nie dasz sobie rady? Zupełnie niepotrzebnie! W tych szkołach jest masa międzynarodowych uczniów i wszyscy wiedzą, że na początku jest trudniej (nauczyciele też i bardzo pomagają), a po dwóch miesiącach nie ma się już problemu z komunikacją.

  • Nauczyciele i prowadzone przez nich lekcje. Nasze zajęcia, jak każde inne, mają pewne wady, ale z pewnością nie są nudne. Zawsze coś się dzieje, każda osoba jest zaangażowana (zwłaszcza, że mamy małe grupy). Wykładowcy to prawdziwi pasjonaci (nie żebym coś zarzucała polskiej kadrze =), a uczniowie robią to co lubią (przez co nie ma narzekania np. na polski). Czy trudno jest się uczyć w obcym języku? Może się to wydawać dziwne, ale prawie nie ma różnicy, zwyczajnie przyjmuje się wszystko po angielsku.

  • Otwiera ci się mózg. I nie chodzi mi tu o żadną trepanację na biologii, ale o inne postrzeganie świata. Ludzie tutaj robią to, co im sprawia przyjemność i choć są w tym lepsi lub gorsi, nie przejmują się. Łatwo uwierzyć w siebie i w to, że ma się możliwość zmiany świata. Poza tym zaczyna się inaczej pojmować swoje plany, podróż na drugi koniec globu nie jest już jakąś abstrakcją, tylko realnie rozważaną możliwością. Zwłaszcza, że nie da się wymyślić zbyt zwariowanego planu - zawsze będzie ktoś, kto uważa to za dobry pomysł.

  • Samodzielność. Co tu dużo mówić, uczy się człowiek samodzielności. Co prawda nie musimy myśleć o płaceniu rachunków czy gotowaniu, ale trzeba umieć się sobą zająć. Większość osób lata samemu, musimy załatwiać sprawy w bankach, pocztach, zająć się rekrutacją. I choć wiele osób nam pomaga, to tak naprawdę w wielu sprawach decydujemy sami za siebie.

  • Możliwości rozwoju. Nasze szkoły oferują ogromny zakres zajęć i kursów. Można robić właściwie wszystko, a co ważniejsze, jeszcze większej ilości rzeczy można spróbować. I nikt nie będzie miał ci za złe, jak zrezygnujesz. Wręcz przeciwnie, ucieszą się, że odważyłeś się zobaczyć jak to jest ćwiczyć ploxing, latać, malować na ścianach czy żeglować. Nie zastanawiaj się, tylko give it a go!

A dlczego Ellesmere?

Muszę zadbać o dobry PR mojej szkoły i napisać, że choć większość szkół międzynarodowych zapewnia wspomniane wyżej atrakcje, to moja i tak się wyróżnia, gdyż:

- jest duża, czyli ciągle coś się dzieje, można poznać mnóstwo ludzi i spróbować masy rzeczy. No i przez swoją wielkość ma też sporą ofertę i wiele udogodnień takich jak basen, pole golfowe, studio nagrań, teatr, strzelnica.

- daje sporo swobody, w porówaniu do innych szkół (a przynajmniej takie mamy wrażenie porównując z innymi stypendystami). Jesteśmy postrzegani jako prawie dorośli i możemy o wielu sparawach decydować samemu.

- stawia na międzynarodowość, (mamy 28 nacji) przez co nikt nie czuje się dyskryminowany czy gorszy ze względu na swój akcent.

- no i jest piękna! Naprawdę łatwiej uczyć się w ładnym otoczeniu zieleni i cegieł niż w szarych budynkach. A gdy zaświeci słońce, to mało który zamek może się z nią równać.


Wiem, że nie każdy będzie się dobrze czuć w takiej szkole. W końcu to szkoła i osoby z założenia jej nie lubiące, nie będą aż tak zachwycone. Wiele osób tęskni też za domem i rodziną. Ale wiecie co? Jeśli jest w Was choć odrobina spontaniczności, nie wahajcie się. To decyzja, której naprawdę trudno żałować!

1 komentarz:

  1. Od siebie dodam, że jeżeli rodzice dzieciaków, które marzą o wyjeździe do szkoły za granicą, mają wątpliwości, czy warto pozwolić na skok na tak głęboką wodę - oczywiście warto - nawet pomimo tego, że długo stoi się potem na pomoście kurczowo ściskając koło ratunkowe.

    tata Niny

    OdpowiedzUsuń