niedziela, 29 września 2013

Proszę bardzo, założyłam bloga

Całe swoje życie spędziłam na czekaniu na jedną przesyłkę. Mianowicie jak każde inne dziecko wypatrywałam sowy, która przyniosłaby mi list z Hogwartu. Niestety moje jedenaste urodziny minęły, podobnie jak i dwunaste, trzynaste i jeszcze parę kolejnych. Właściwie to zaczynałam już tracić nadzieję, że profesor McGonagall zauważy tą karygodną pomyłkę, kiedy to miesiąc przed siedemnastymi urodzinami przyszła do mnie brązowa koperta z grubego papieru. List w środku był przedmiotem pożądania dzieci na całym świecie. Wtedy zrozumiałam, że marzenia potrafią się tylko spełniać. Zniszczyć musi je ktoś, w końcu słyszeliście o samoniszcząsym się marzeniu?

To co napisałam jest prawdą w stu procentach. Poza tym, że szkoła to Ellesmere College. Tylko nie myślcie, że nie jest magiczna. To najbardziej niezwykłe miejsce jakie widziałam, zbudowane z cegieł i kamienia, z wielką salą, korytarzami w kształcie okiem gotyckich i krętymi schodami na wieżę. Jeszcze tylko jedna bardzo ważna sprawa. Mój wyjazd nigdy by nie doszedł do skutku gdyby nie British Alumni Society, czyli organizacja, która pozwala młodym czarodziejom szkolić się za granicą, zapewniając im stypendia. By je dostać, należy zrobić dwie rzeczy - wysłać im swoje CV i uwierzyć, że ma się w sobie magię.

PS. Postaram się publikować jak najwięcej informacji o zagranicznych stypendiach, ale jeśli ktokolwiek byłby zainteresowany to  piszcie zapiskizsegregatora@gmail.com
Wierzcie mi, nie ma się co wahać, bo może was ominąć najwspanialsza (jak dotychczas) przygoda w życiu.
Zachęcam też do odwiedzenia http://bas.org.pl/

3 komentarze:

  1. Brawo Nina! Wreszcie, chciałoby się powiedzieć. Odhaczam listę obecności i życzę pióra lekkiego jak piórko!

    OdpowiedzUsuń
  2. Z magicznej karuzeli w starym Zoo
    (tam Kajtuś Czarodziej też się bawił)
    zrobiła dziewczynka duży krok.
    Za ogonkiem hipopotama z wiatraczkiem w ręku
    w kiteczkach, dużych okrągłych okularach i poszła
    w świat mała dorosła.
    A mi nadzieja w sercu została, że choć dorosła to jednak mała.

    OdpowiedzUsuń
  3. No jestem pod wrażeniem Nina, świetnie napisane! Pozdrawiam Bartosz

    OdpowiedzUsuń